Site icon » Biolog Terenowy »

Inwazja biedronki azjatyckiej. Skąd się wzięła i jak skutecznie chronić przed nią dom?

Biedronka azjatycka w domu
Rate this post

Jesień to pora roku, która kojarzy się ze spokojem, ciepłem domowego ogniska i feerią barw za oknem. Jednak dla coraz większej liczby osób ten sielski obraz zakłócany jest przez masową obecność nieproszonych gości. Mowa o biedronce azjatyckiej (Harmonia axyridis), znanej również jako arlekin, która w poszukiwaniu schronienia na zimę potrafi tysiącami oblegać nasze domy, stając się jednym z najbardziej uciążliwych owadów w naszym otoczeniu.

Dobry znajomy czy groźny intruz? Historia gatunku

 

Historia tego problemu jest doskonałym przykładem, jak dobre intencje mogą prowadzić do nieprzewidzianych, negatywnych skutków ekologicznych. Biedronka azjatycka, pochodząca ze wschodniej Azji, została w XX wieku celowo sprowadzona do Stanów Zjednoczonych i Europy. Jej niezwykła żarłoczność i zdolność do szybkiego rozmnażania miały uczynić z niej skuteczną broń biologiczną w walce z mszycami niszczącymi uprawy. Początkowo wszystko szło zgodnie z planem, jednak arlekin szybko wymknął się spod kontroli, opuścił szklarnie i pola uprawne, by rozpocząć ekspansję w środowisku naturalnym. Jako gatunek obcy i wysoce inwazyjny, zaczął stanowić poważne zagrożenie dla naszych rodzimych gatunków biedronek, konkurując z nimi o pokarm i siedliska.

 

Jak odróżnić arlekina od siedmiokropki?

 

Na pierwszy rzut oka odróżnienie jej od naszej siedmiokropki może być trudne, lecz po bliższym przyjrzeniu się różnice stają się wyraźne. Biedronka azjatycka to prawdziwy kameleon. Jej pancerzyki mogą mieć kolor od bladożółtego, przez pomarańczowy, aż po intensywnie czerwony lub całkowicie czarny. Zmienna jest także liczba kropek – od zera do nawet dwudziestu trzech, przy czym często są one nieregularne, jakby „rozlane”. Najbardziej niezawodnym znakiem rozpoznawczym jest jednak charakterystyczny czarny wzór na białym przedpleczu (fragmencie tułowia tuż za głową), który najczęściej układa się w kształt litery „M” lub „W”.

 

Dlaczego jesienią szturmują nasze domy?

 

Kluczem do zrozumienia jej jesiennych inwazji jest biologia. Gdy temperatura spada, a dni stają się krótsze, w owadach tych uaktywnia się potężny instynkt przetrwania, nakazujący znalezienie bezpiecznego miejsca do przezimowania, czyli tzw. diapauzy. Nasze domy, z ich licznymi zakamarkami i stabilną temperaturą, są dla nich idealnym substytutem naturalnych zimowisk, takich jak skalne zbocza. Szczególnie atrakcyjne są dla nich jasne, nasłonecznione elewacje budynków, które kumulują ciepło słoneczne. Zjawisko to potęguje fakt, że biedronki te komunikują się za pomocą feromonów agregacyjnych – chemicznych sygnałów, którymi informują inne osobniki o znalezieniu dogodnego miejsca. W efekcie jedna biedronka może w krótkim czasie przyciągnąć setki, a nawet tysiące kolejnych.

Więcej niż estetyka: Plamy, alergie i ugryzienia

 

Obecność arlekinów w domu to znacznie więcej niż tylko problem estetyczny. Zaniepokojone lub zgniecione, owady te stosują mechanizm obronny, wydzielając z odnóży żółtą, oleistą substancję o gorzkim smaku i nieprzyjemnym zapachu. Ta hemolimfa nie tylko trwale plami ściany, meble czy zasłony, ale zawiera również białka mogące wywoływać silne reakcje alergiczne. U osób wrażliwych kontakt z nimi może prowadzić do kataru, łzawienia, zapalenia spojówek, a w skrajnych przypadkach nawet do ataków astmy. Co więcej, w przeciwieństwie do łagodnych, rodzimych gatunków, biedronki azjatyckie w poszukiwaniu wilgoci lub ciepła potrafią „kąsać”, co jest odczuwalne jako bolesne uszczypnięcie i może powodować miejscowe zaczerwienienie skóry.

 

Lepiej zapobiegać niż zwalczać – skuteczna profilaktyka

 

Zdecydowanie najskuteczniejszą strategią jest prewencja, polegająca na uniemożliwieniu owadom dostępu do wnętrza budynku. Zanim nadejdą chłodne dni, warto przeprowadzić dokładny przegląd i uszczelnić wszystkie potencjalne drogi wejścia. Za pomocą silikonu, kitu lub pianki montażowej należy zabezpieczyć wszelkie pęknięcia w elewacji, szczeliny wokół ram okiennych i drzwiowych, a także miejsca, w których do budynku wchodzą instalacje (rury, kable). Niezastąpioną barierą są gęste moskitiery w oknach i drzwiach balkonowych. Nie można również zapominać o zabezpieczeniu otworów wentylacyjnych i kominowych, które dla małych owadów stanowią szeroko otwarte wrota.

 

Domowe sposoby na nieproszonych gości

 

Jeśli jednak profilaktyka zawiodła i owady już znalazły się w środku, należy działać metodycznie. Przede wszystkim, unikaj ich rozgniatania. Najprostszym i najczystszym sposobem na ich usunięcie jest użycie odkurzacza. Aby ułatwić sobie zadanie, można na rurę odkurzacza naciągnąć starą pończochę i zabezpieczyć ją gumką recepturką – owady zbiorą się w niej, co pozwoli na łatwe i higieniczne usunięcie ich z domu. Można również spróbować naturalnych metod odstraszających, umieszczając w okolicach okien waciki nasączone olejkami eterycznymi o intensywnym zapachu, np. mentolowym, goździkowym czy cytrusowym.

 

Kiedy wezwać profesjonalistę?

 

W sytuacji, gdy inwazja jest masowa, a domowe sposoby okazują się nieskuteczne, jedynym rozsądnym i w pełni skutecznym rozwiązaniem jest skorzystanie z pomocy profesjonalnej firmy DDD. Specjalista, czyli biolog terenowy, podejdzie do problemu kompleksowo. Nie ograniczy się do prostego oprysku, ale przeprowadzi szczegółowy audyt obiektu, aby zidentyfikować wszystkie, nawet najmniejsze punkty dostępu owadów. Następnie dobierze odpowiednie, profesjonalne preparaty o przedłużonym działaniu i zastosuje je w sposób strategiczny, tworząc barierę ochronną na zewnątrz budynku. Taki zabieg jest nie tylko znacznie skuteczniejszy, ale również w pełni bezpieczny dla ludzi i zwierząt domowych. Problem z biedronką azjatycką ma charakter cykliczny i będzie powracał każdej jesieni, dlatego jeśli skala zjawiska Cię przerasta, nie wahaj się sięgnąć po wsparcie ekspertów.

Exit mobile version